sobota, 6 czerwca 2015

Jeden

Jeden.
Dom dziecka, 27 kwietnia. Przerwa przed matematyką.
- Tom, ja nie idę. Mam złe przeczucia, a za ucieczkę masz minus 30 punktów. Tom, ty masz już minus 60 !
- Wyluzuj. Drugi raz do poprawczaka nie pójdę. Spokojnie !
- Ja nie idę. Mogę kraść, spuszczać balony z wodą na Frazowską, malować okna na czarno. Ale wolę siedzieć tu, niż szwendać się na dworze.
- Jak chcesz. Nudź się sobie na matmie, ja pójdę sobie do kina.
- Za co?
- Bill? Czy ty, kurwa, masz 7 czy 15 lat ?
- Dobra, idź se już. Zaraz mam lekcję.
- Pff... Luzer. - odparł chłopak i ruszył w stronę wyjścia.
Zabrzmiał dzwonek. Czarnowłosy chłopiec wziął swoją torbę i udał się do klasy matematycznej.

- 20 minut później -

Bill rysował właśnie w zeszycie, kiedy usłyszał głos nauczycielki:
- Kaulitz,  gdzie jest Tom ?
- Po pierwsze to ja też mam imię. A po drugie - nie wiem. Pewnie siedzi w pokoju.
- Ach tak? - zapytała ironicznie - I co tam robi ?
- Pewnie sobie wali, jak w każdy wtorek. - odparł,  na  co wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Minus trzydzieści punktów dla Billa K. - powiedziała do  mnie. A w nagrodę obliczysz ostatnie siedem przykładów.
- Coooo? - powiedział zrezygnowany - Na pewno nie.
Rozmowę tą przerwała pani dyrektor, która  nerwowo spojrzała ku  czarnowłosemu chłopcu.
- O, właśnie pani była mi... - zaczęła Szlagowsky, ale dyrektorka jej przerwała.
- Nie teraz. Chciałabym zwolnić Billa. - powiedziała - Spakuj rzeczy i chodź ze mną.
- Ale ja nic nie zrobiłem - powiedział chłopak, nieco zdziwiony rozkazem dyrektorki.
- Wiem. Chodź.
Chłopak zgarnął ręką zeszyt i długopis do torby, a przerzuciwszy ją przez ramię podszedł w stronę starszej kobiety.
- Ja nic nie zrobiłem - powtórzył, kiedy obydwoje znaleźli się na korytarzu.
- Nie o to chodzi. - rzekła drżącym głosem - Powiedz mi, czy wiesz, gdzie teraz jest Tom?
Chłopak zamilkł szukając alibi dla brata.
- Tak czy nie?! - Podniosła trochę głos.Chłopiec przecząco pokiwał głową, a kobieta załamała ręce. - Chodź, musisz coś zobaczyć. - Chłopak nie wiedział, o co może chodzić.Złapali go, czy nie złapali? Bill zobaczył na rogu ulicy radiowozy policyjne i grono ciekawskich ludzi. Zaczął się niepokoić.
- Chodź. - Ruszyła w stronę całego zamieszania. Policjanci kazali rozproszyć się ludziom, ci jednak zrobili to niechętnie. - Ostrzegam, to może być dla ciebie zbyt mocne. Rozumiesz? Bill kiwnął głową na ''tak''. Kobieta westchnęła i odstąpiła w bok, pozwalając zobaczyć chłopcu, po co go tu zaciągnęła.
Ciemno - brązowe oczy Billa zrobiły się okrągłe jak monety. Źrenice znacznie się poszerzyły, a do oczu napłynęły łzy. Z uchylonymi ustami biegiem ruszył w stronę samochodu, prawie się wywracając. Widok dla tego chłopaka nie był przyjemny. Zbliżył się jeszcze trochę do pojazdu. Przez litry łez widział tylko rozmazany obraz leżącego przed nim ciała swojego brata.
- To nie jest Tom - przygryzł doła wargę. - Tom jest w kinie, wiem to. - Przykro mi, Bill. - Położyła rękę na jego ramieniu - To nie możliwe - powiedział ochrypniętym głosem. Wszystkie łzy spłynęły mu po policzkach. Chłopak kucnął czy zwłokach. Zaczął uderzać brata w policzek, z nadzieją, że ten zaraz się obudzi.
Jeden z policjantów podniósł go i odsunął w tył, lecz Bill nie zamierzał rozstawać się z bratem. Zaczął się szarpać i pchać do przodu. Patrzył, jak zawijają go w czarny worek. Jedyne, co otrzymał po bracie, to jego zakrwawiona czapka.

---

Wrócił do małego pokoiku trzaskając drzwiami. Złapał się za włosy i zaczął je szarpać, ciągnąć i czochrać. Następnie kopnął w nogę swojego łóżka. Nie jęknął z bólu. Nawet go nie poczuł. Rozrzucił swoją pościel po pokoju. Swoje książki zrzucił z półki. Półkę zdjął i cisnął nią w ścianę. Wyrwał kabel z lampki nocnej, rzucając nim w drzwi. Swoją połowę rozszarpał, zaś połowę Toma zostawił nie naruszona. Staną na środku pokoju i złącza głośno krzyczeć, znów szarpać się za włosy. Wkońcu usiadł w kącie przy szafie i skulił się. Nie zamierzał dziś spać.
- Ty jebany skurwysynie, ty jebany pierdolcu, ty powalony egoisto! - krzyknął do pustego łóżka swojego brata. Kochał go. Tom był jedyną mu bliska osobą. Teraz został całkiem sam. Bill nie miał żadnych kolegów, ciągle spacerował z Tomem.
- Co mam teraz bez ciebie robić? - zapytał - Zostawiłeś mnie całkiem samego. Odszedłeś. Kurwa!

4 komentarze:

  1. O ku*wa, ale mocne rozpoczęcie! Bill, nie dość, że w tak trudnym wieku, to jeszcze zaserwowalaś mu nie lada sytuację, bo pewnie przebywajac w domu dziecka jeszcze bardziej zżył się z bliźniakiem niż zrobiłby to normalnie .. a teraz nagle stracił sobie brata. Nie wyobrażam sobie, jakie to ciężkie musi być dla niego i jestem ciekawa jak sobie z tym wszystkim poradzi, czy w ogole sobie jakos da rade, jak sie jego dalsze losy potoczą.

    Czekam na nowośc i życzę dużo weny!
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie

    K'Bill
    world-of-kbill.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja przez przypadek wpadłam c:
    Kurczę, spora dawka emocji jak na pierwszy rozdział. W zasadzie takimi akcentami kończy się opowiadania, a ty takim zaczęłaś i cholernie mnie to zaciekawiło. Podobają mi się ich wyraźne charaktery, każdy z nich jest inny, charakterystyczny. Świetnie opisujesz sytuacje, podoba mi się zaczynanie rozdziału od dialogów. Trochę zbyt dużo przekleństw, wiem, że to celowe i rozumiem wplątanie ich w treść, ale i tak... Z pewnością śmierć brata wstrząsnęła nim tak dogłębnie, że będzie to miało wpływ na jego przyszłość, której jestem bardzo ciekawa
    Nie mogę się doczekać, co będzie dalej :) Życzę weny i pozdrawiam ciepło!

    Zapraszam też do siebie:
    FFTH: miniatura-tokio-hotel.blogspot.com
    Opowiadanie autorskie fantasy: wojny-rodow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyobrażam sobie teraz, jak Bill musi teraz radzić sobie sam bez Tom'a.. i musi iść przez życie akceptując, fakt że w jego żuciu nie ma już jego brata.. Jestem ciekawa dalszego wydarzenia. Więc, bede z pewnoscia, na bieżąco czytać.

    P.S dodałam cię do obserwatorów. :) Pozdrawiam i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń